11/19/2014

CIASTO LEŚNY MECH - FOREST MOSS CAKE


Zaskakujące ciasto ze szpinakiem. Idealne dopełnienie jesiennej kawy pod kocem. Puszyste, rozpływające się w ustach, nie za słodkie. Szybkie w wykonaniu. Nie lubicie szpinaku? Mam dla Was dobrą wiadomość. Jego smak jest bardzo subtelny dla niektórych w ogóle niewyczuwalny! Nadaje on jedynie niesamowity kolor ciastu i bardzo przyjemną konsystencję. Zachęcam do pieczenia. Nie zawiedziecie się :)
Co Wam będzie potrzebne:

Ciasto:
- 450 g mrożonego szpinaku, rozdrobnionego, bez przypraw, 
- 3 średnie jajka,
- 350 g (2 szklanki) mąki krupczatki,
- 250 g (około szklanki) cukru (możecie dodać miej cukru (200 g) jeśli lubicie mało słodkie ciasta lub więcej (300 g) jeśli bardziej słodkie),
- 300 ml oleju,
- 20 g proszku do pieczenia,
- łyżeczka naturalnego ekstraktu waniliowego (klik),


Krem:
- 400 ml śmietanki kremówki 36%,
- 250 g serka mascarpone,
- 3 łyżki cukru pudru


Szpinak dobrze rozmrażamy i odsączamy dociskając łyżką na sitku. Do miski wbijamy jajka. Ubijamy z cukrem na puszystą, prawie białą masę. Powoli, strużką wlewamy olej cały czas miksując do połączenia się wszystkich składników. Dodajemy wcześniej przesianą mąkę oraz proszek do pieczenia. Dobrze mieszamy. Dodajemy łyżkę ekstraktu oraz odsączony szpinak. Miksujemy do uzyskania jednolitej konsystencji. 



Wymieszane ciasto przelewamy do tortownicy (średnica 26 cm), której dno wykładamy papierem do pieczenia, boki smarujemy masłem i posypujemy kaszą manną. Pieczemy w temperaturze 180 stopni C przez 60 minut do tak zwanego suchego patyczka. 


W czasie kiedy nasze ciasto rośnie przygotowujemy krem. Do miski wlewamy śmietankę. Ubijamy stopniowo dodając cukier puder. Kiedy śmietana zacznie gęstnieć dodajemy stopniowo serek mascarpone. Miksujemy na gładką masę. Krem wstawiamy do lodówki. Upieczone ciasto, studzimy i odkrawamy około 1/3 góry ciasta. Odciętą warstwę drobno kruszymy. Na pozostałe 2/3 ciasta nakładamy wcześniej przygotowany krem i całość przykrywamy powstałymi okruchami. Ciasto możemy udekorować żurawiną, borówką, jagodą czy też owocami granatu.


Przepis dostałam od koleżanki. Ona od koleżanki, koleżanki bratowej... i tak dalej :) To chyba najstarsza i najbardziej mi znana metoda dzielenia się przepisami. Dla niektórych zapewne już zapomniana w dobie Internetu :) 
Smacznego! 





2 komentarze :