4/16/2014

NUXE REVE DE MIEL LIP BALM


Balsam do ust Nuxe od kilku miesięcy na stałe zagościł w mojej codziennej pielęgnacji. Dzięki niemu zrezygnowałam z wielu pomadek, gdzie każda z nich odgrywała inną funkcję w dbaniu o dobrą kondycję warg. Reve de Miel zastąpił je wszystkie w pełni. Nuxe charakteryzuje się wykorzystywaniem naturalnych składników w swoich produktach. Nie ukrywam, jest to jedna z moich ulubionych firm dostępnych na polskim rynku. Na stronie producenta możemy przeczytać sporo o Reve de Miel Lip Balm. Jeśli jesteście zainteresowani artykułem zapraszam tutaj


Produkt został zamknięty w małym, zgrabnym słoiczku o grubych i matowych, szklanych ściankach. Dość ciężkim jak na swoje gabaryty. O minimalistycznym, czystym designie. W opakowaniu mieści się 15g gęstego i bardzo treściwego kremu, którego konsystencja jest mocno zbita, a jej żółty kolor przypomina pszczeli miód, który jest jednym z głównych składników balsamu.



Sporym pozytywem produktu jest subtelny, nie nachalny i naturalny zapach. Porównałabym go do świeżo wyciśniętego soku grejpfrutowego z lekką nutą miodu. Balsam jest bez smakowy dzięki czemu unikam ciągłego oblizywania warg oraz jego zjadania.

Na ustach produkt lekko podgrzany od ciepła naszego ciała z dość tępej konsystencji staje się aksamitny i idealnie przyjemny do rozprowadzenia go na całej powierzchni ust. Czasami wyczuwam między wargami lekkie grudki jednakże po chwili one znikają. Spowodowane jest to prawdopodobnie przez miód zawarty w składzie, który zachowuje się tak przy niższych temperaturach. Nie odczuwam niemiłego efektu ślizgania się warg. Czuć, że produkt dobrze trzyma się skóry, wnika w jej warstwy działając na nasze usta nawilżająco, łagodząco, wygładzająco, odżywczo, ochronie. Bez problemu radzi sobie z suchymi i popękanymi wargami. Idealny do natychmiastowego ratunku przesuszonej, spierzchniętej skóry. Przynosi ulgę oraz jędrność. Efekty zauważyłam już po pierwszej nocy. Zniwelował duży problem kącików i konturu warg. Usta długo po nałożeniu balsamu są zregenerowane. Warto wspomnieć również o tym, że jako jeden z nielicznych nie uzależnia skóry od siebie.

Minusem produktu jest jego aplikacja. Możliwe, że producent nie mógł postąpić inaczej jak zamknąć balsam w słoiczku, przez co można korzystać z niego tylko wtedy kiedy mamy czyste ręce i krótkie paznokcie. Jednakże istnieje rozwiązanie tego problemu. Kiedy nasze usta są naprawdę w kiepskiej kondycji i całonocny „opatrunek” balsamu nie wystarcza, a aplikacja produktu konieczna jest poza domem z pomocą przyjdą nam patyczki kosmetyczne, które dobrze zastępują palce.



Balsam testowałam w czasie mrozu, intensywnej pracy kaloryferów, przeszywającego wiatru jak również podczas pierwszych słonecznych, bardzo ciepłych dni. Wtedy kiedy regeneracja, wysoki poziom nawilżenia i odżywienia jest bardzo ważny. Jestem przekonana, że sprawdzi się w każdej porze roku. W zimie, gdy mróz jest bez litosny, latem gdy słońce lubi przypiekać nasze wargi oraz na wiosnę, jesień kiedy przygotowanie ust do ciężkich pór roku jest ważne. 

Codziennie przed snem nakładam grubą warstwę balsamu. Dzięki czemu rano usta są nawilżone i odżywione na co najmniej pół dnia. Lubię korzystać z produktu jako z bazy pod kosmetyki kolorowe. Unikam w ten sposób wysuszania, które niestety często towarzyszy różnego rodzaju błyszczykom czy szminkom. Dodaję go również do domowego peelingu ust. Ścierając martwy naskórek automatycznie nawilżam nowy. Bardzo zaskoczyła mnie w  produkcie jego wydajność. Od czterech miesięcy jego używania ze słoiczka zniknęła około 1/4 kremu. Balsam stacjonarnie dostępny jest w aptekach. Swój kupuję w SuperPharm na promocji za cenę 30zł. Waha się ona w zależności od tego czy nabywamy produkt w Internecie czy stacjonarnie, od 26 do 45 zł. To sporo, ale biorąc pod uwagę wydajność kremu cena przestaje być wygórowana. Spokojnie w czasie całkowitego zużycia 15g balsamu zużyłabym przynajmniej trzy pomadki za cenę powyżej 10zł za sztukę. Rachunek wydaje się prosty.



Bardzo podoba mi się skład balsamu. Zawarte są w nim składniki naturalnego pochodzenia. Myślę, że właśnie dzięki temu jest tak skuteczny. Balsam może być stosowany przez wegan. Pozbawiony konserwantów, sztucznych zapachów, parabenów, olejów mineralnych czy też wazeliny. Zawiera wysoko skoncentrowane składniki takie jak miód akacjowy, olejki roślinne z róży piżmowej, migdałów, masło shea. Esencja z grejpfruta i dodatek witaminy E dopełniają całości. Dla mnie produkt spełnia wszystkie oczekiwania wobec balsamu do ust.

Prześlij komentarz